Nie wiem, co ja sobie myślałam, rezerwując jedno przedpołudnie na to bajkowe miejsce. Jakimś usprawiedliwieniem może być, że niewiele o nim wiedziałam, a jest wyjątkowe. Klasztory umieszczone na wysokich klifach są tak niesamowite a krajobrazy, które tworzą robią takie wrażenie, że chyba za każdym razem, wysiadając z auta, powinnam poprosić M, żeby mnie uszczypnął. Oczywiście można je objechać w jedno przedpołudnie, bo nam się udało. Nie róbcie tego. Nie o to chodzi.
Tak, nam się udało objechać wszystkie klasztory w kilka godzin. Tak naprawdę, wszędzie byliśmy chwilkę i z wywieszonym jęzorem. No dobra, M lata dronem, to w kilku miejscach mogłam kontemplować kilka minut dłużej.
Za mało.
A trzeba było zostać kilka dni. Przynajmniej dwie noce. Już o pogodzie nie wspomnę, że w górach jest kapryśna i nam nie dopisała. Myślę o wschodzie słońca lub o zachodzie. Tak, wstałam wcześnie rano i nawet jeden świt widziałam, ale może można by ładniejszy a na zachód przysiąść gdzieś w górach. Miejscówek jest sporo. Jakiś trekking też można by zrealizować. Szlaków wokół jest co niemiara.
Pluję sobie w brodę.
Te gigantyczne kolumny skalne wykształciły się wiele tysiącleci temu w wyniku ruchów geologicznych. Ze względu na ukształtowanie terenu obszar ten przyciągał wspólnoty religijne, które mieszkały początkowo w wysoko położonych pieczarach i jaskiniach. Jako pustelnicy prowadzili życie w samotności i izolacji.
Jedna z legend głosi, że założyciel pierwszego klasztoru Wielkiego Meteoru, św. Anastazy, wzniósł się na szczyt, na skrzydłach orła. Legenda legendą. Bardziej prawdopodobne jest, że mnisi, uciekając przed najeźdźcami tureckimi, schronili się na szczytach. Wówczas powstało ponad 20 klasztorów.
Między XV i XVII w. Meteory przeżywały swój rozkwit. Przybywali mnisi, ale też zwykli ludzie chcący wieść ascetyczne życie. Po XVII w. klasztory zaczęły podupadać. Po pierwsze przez wewnętrzne kłótnie, po wtóre zaniedbania remontowe, ale też ataki i plądrowania złodziejaszków. Do dzisiaj przetrwało i jest czynnych tylko sześć.
Obecnie do każdego klasztoru prowadzi asfaltowa droga a dalej wykute w skale schody. Jednak pierwotnie dostęp był bardzo utrudniony. Celowo. Wymagał długich drabin lub lin połączonych ze sobą.
Z ciekawostek. W 1988 r. Meteory zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Rocznie odwiedza je 2 mln turystów. Ze względu na nietuzinkowe położenie i widoki, krecono tu zdjęcia do jednego z filmów o agencie 007 i serialu Gra o tron.
Jaki ja miałam plan? Objechać klasztory według punktów, które sobie zaznaczyłam.
Jadąc, widzimy je z różnej perspektywy.
Klasztor Świętego Mikołaja Odpoczywającego(Ajos Nikolaos Anapafsas)
To pierwszy klasztor, który odwiedzamy i pierwszy na drodze do pozostałych. Został założony pod koniec XIV w.
Prawdopodobnie służył pielgrzymom do odpoczynku przed kontynuowaniem podróży do wyżej położonych klasztorów.
Ograniczona powierzchnia skały skłoniła budowniczych do wznoszenia go pionowo. Piętro, po piętrze.
Dostęp do wszystkich pięter możliwy jest dzięki wybudowanej klatce schodowej.
Na ścianach kościoła można podziwiać dobrze zachowane malowidła z XIV w. Dzisiaj zamieszkuje go jeden mnich.
Klasztor Wielki Meteor (Megalo Metoro)
Jest męskim klasztorem. Najstarszy, najważniejszy i największy. Góruje nad pozostałymi. Został założony jako pierwszy ok. 1340 r.
Jedną z chyba ciekawszych części klasztoru jest zakrystia. Znajdują się tam czaszki mnichów, którzy mieszkali w nim przez lata.
Meteoro znaczy zawieszony w powietrzu stąd pewnie nazwa Meteory.
W bibliotece klasztoru znajduje ponad 600 ręcznie pisanych kodeksów, encyklik i inne dokumenty.
Podobno był budowany 300 lat.
Klasztor Świętej Trójcy (Aijas Triados)
Umiejscowiony na imponującej skale. Najbardziej fotogeniczny i najtrudniej dostępny.
Do klasztoru można się dostać krótkim i stromym szlakiem,
pełnym wspaniałych punktów widokowych.
Jedyny klasztor, który pojawił się w filmie o przygodach Jamesa Bonda.
Klasztor Roussanou (Agia Varvara Roussanou)
Przypuszcza się, że nazwa pochodzi od imienia pierwszego ascety żyjącego na skale lub od miasta, z którego pochodził.
Druga nazwa Ajia Warwara, czyli św. Barbara i jej jest poświęcony. Jest to kolejny klasztor zamieszkany przez zakonnice.
Klasztor Warłama (Moni Warlaam)
Nazwa pochodzi od mnicha, który wiódł ascetyczne życie i jako pierwszy zamieszkiwał jaskinię na skale.
Wiodąc pustelnicze życie, zbudował kaplicę. Jest to męski klasztor i słynie ze wspaniałych fresków. Jest drugim co do wielkości klasztorem Meteorów.
Klasztor św. Stefana Pierwszego Męczennika (Ajos Stefanos)
Ostatni na naszej pętli. W przeciwieństwie do innych klasztorów nie trzeba tu wspinać się po schodach,
a wystarczy przejść przez most. Pierwotnie był to most zwodzony. Jest jednym z niewielu klasztorów żeńskich.
Prawdopodobnie został zbudowany w XV w.
Klasztory są otwarte o różnych godzinach a w niektóre dni są zamknięte. Warto sprawdzić. Wstęp kosztuje 3 euro, do każdego. Jak widać na zjęciach, do Wielkiego Meteoru była kolejka więc należałoby zarezerwować większą ilość czasu.
W ineternecie można znaleźć miejsca na wschód i zachód słońca ale radzę sprawdzić jego aktualne położenie.
Jeśli jesteście zapalonymi piechurami z Kalambaki można się wybrać na wycieczkę samemu bądź z przewodnikiem.
Leave A Reply