• HOME
  • PODRÓŻE
    • AMERYKA ŚR.
      • DOMINIKANA
    • AZJA
      • ARMENIA
      • GRUZJA
      • FILIPINY
    • BAŁKANY
      • ALBANIA
      • BOŚNIA I HERCEGOWINA
      • CHORWACJA
      • CZARNOGÓRA
      • MACEDONIA
      • SERBIA
      • SARAJEWO
    • EUROPA
      • CZESKA SZWAJCARIA
      • DANIA
      • GRECJA
      • HISZPANIA
      • PORTUGALIA
      • MALTA
      • SŁOWACJA
      • POLSKA
      • SZKOCJA
      • UKRAINA
      • WŁOCHY
    • REJSY
      • MSC SPLENDIDA
      • MSC PREZIOSA
  • INSPIRACJE
  • FOTOAMATORKA
  • KULINARNIE
  • CHAOS
  • O MNIE
    • KONTAKT
  • NAJNOWSZE KOMENTARZE


    • HOME
    • PODRÓŻE
      • AMERYKA ŚR.
        • DOMINIKANA
      • AZJA
        • ARMENIA
        • GRUZJA
        • FILIPINY
      • BAŁKANY
        • ALBANIA
        • BOŚNIA I HERCEGOWINA
        • CHORWACJA
        • CZARNOGÓRA
        • MACEDONIA
        • SERBIA
        • SARAJEWO
      • EUROPA
        • CZESKA SZWAJCARIA
        • DANIA
        • GRECJA
        • HISZPANIA
        • PORTUGALIA
        • MALTA
        • SŁOWACJA
        • POLSKA
        • SZKOCJA
        • UKRAINA
        • WŁOCHY
      • REJSY
        • MSC SPLENDIDA
        • MSC PREZIOSA
    • INSPIRACJE
    • FOTOAMATORKA
    • KULINARNIE
    • CHAOS
    • O MNIE

    Serbia – w stronę Nowego Sadu

    Pierwszy raz zdecydowaliśmy się nie wyjeżdżać w nocy, a wyspać się jak ludzie i wyjechać rano. Moim zdaniem to o wiele lepsze niż zarwana nocka w samochodzie i tysiące km do przejechania. Nie wiem, może to kwestia wieku a może praca eksploruje nas za bardzo. Takie czasy.

    Winieta na autostradę czeską wykupiona na stacji przed granicą. Pisałam o tym tutaj
    Po przejechaniu serbskiej granicy, w autostradzie więcej dziur, mniej samochodów a za oknem zielone dywany bezkresnych pól.

    Jest sobota po południu. Do Nowego Sadu dojeżdżamy późnym popołudniem, a właściwie wczesnym wieczorem, ale trasa nas nie wytarmosiła, jak na poprzednich wyjazdach. Nie musimy odsypiać nieprzespanej nocy. Pewnie i dojechalibyśmy do Belgradu, ale ja nie chciałam spać w stolicy.


    Parking przy hotelu wygląda jak osiedlowy, na szczęście znajdujemy wolne miejsce, akurat ktoś wyjeżdża. Meldujemy się, krótka toaleta i idziemy na miasto, coś zjeść. Co ciekawe paszporty musieliśmy zostawić w recepcji. Wiem, że w Serbii istnieje tzw. obowiązek meldunkowy, ale tylko tutaj zostawiamy dokumenty.
    Po drodze wymieniamy euro na dinary.  Nie mam zdjęć wieczornych, nie wiem co ja sobie myślałam 😉

    Nowy Sad to drugie co do wielkości miasto Serbii i największe okręgu Wojwodina. Położone nad Dunajem.
    Docieramy na stare miasto, ładne stare miasto. Pogoda dopisuje, ulice tętnią życiem. W knajpkach wszędzie siedzą ludzie. W końcu udaje nam się znaleźć miejsce w pizzerii. Wiem, co powiecie … trzeba było iść na burka 😉 Zamawiamy pizzę i piwo o wdzięcznej nazwie-Jelen. Tak nam mija pierwszy dzień w podróży.


    Wracamy do hotelu. W sali na dole, w najlepsze trwa wesele. Mam nadzieję, do śniadania się „wyrobią”. To jednak nie przeszkadza nam zasnąć, po trudach podróży.

    Następnego dnia rano budzimy się dosyć późno. Po weselu nie ma ani słychu, ani widu. Jemy śniadanie i wymeldowujemy się z hotelu. Samochód zostawiamy na parkingu. Obieramy kurs – Stari Grad.

    Tak na marginesie. Nie wiem, czego się spodziewałam, ale na pewno nie tego, co zobaczyłam. Zadbane miasteczko niczym nieodstające od innych w Europie. Żadnych starych samochodów, czy wozów zaprzęgniętych w osiołki. Żadnych popadających w ruinę kamienic. Żadnego brudu. Ot miasto jak wiele innych, które widziałam. Rynek, kolorowe kamieniczki, parasolki.

    Główny deptak Nowego Sadu
    Pierwsza inszość to stare, biało-niebieskie autobusy . Właśnie na naszych oczach, jeden taki wypluł za sobą ogromną chmurę czarnego dymu. Eco to nie było, Współczuję kierowcy za nim.

    Druga to starszkowie, sprzedający owoce i warzywa, z tzw. straganu.
    Za te służyły jakieś prowizoryczne konstrukcje, gdzieś pod większym marketem, bądź na skrzyżowaniu główniejszych ulic. W pamięci utkwiły mi truskawki. Były takie czerwone i takie wielkie.

    Rozpoczynamy od Placu Wolności. Głównego placu miasta. Przy nim znajduje się Ratusz oraz rzymsko-katolicki Kościół NMP. Strzelista wieża ma 72 m wysokości.

    W stonę Placu Wolności
    W stonę Placu Wolności
    Ratusz
    Ratusz
    Kościół NMP
    Kościół NMP

    Ruszamy dalej, głównym deptakiem Nowego Sadu, by dotrzeć do Pałacu Biskupa (prawosławnego) i Cerkiew Św. Jerzego.

    _DSC3644
    Pałac Biskupi
    Pałac Biskupi
    Kościół Św. Jerzego
    Kościół Św. Jerzego
    Główny deptak Nowego Sadu
    Główny deptak Nowego Sadu

     

    W tej uliczce jest pizzeria, w której wczoraj jedliśmy.

    Pokręciliśmy się tam trochę i przyszła pora na największą atrakcję Nowego Sadu. Twierdzę Petrovaradin.
    Im dalej od starego miasta tym jest bardziej … socjalistycznie. Szeroka ulica, odrapane i wysokie budynki, chodnik niekompletny.

    Po jakiś 20-25 min marszu na horyzoncie ukazuje się ona. Potężna, rozległa i górująca nad miastem twierdza.

    Przechodzimy most. Żar leje się z nieba. Lewa strona kusi, ale jesteśmy twardzi. Tak na poważnie. Szkoda, że nie mieliśmy tyle czasu, ażeby spenetrować też uliczki pod warownią.

    _DSC3720
    _DSC3719
    _DSC3717

    Jak to zawsze z twierdzami bywa, trzeba je zdobyć. Tym razem nie było źle. Schodów jest umiarkowanie. Wchodzimy.

    _DSC3673
    _DSC3716

    Dziś Twierdza to przede wszystkim ośrodek kulturalny. Z początkiem lipca twierdzę opanowuje młodzież. Odbywa się tam jeden z największych festiwali muzycznych EXIT. My niestety jesteśmy miesiąc wcześniej.

    Wieża zegarowa to dobre miejsce widokowe. Zegar tej wieży nazywany jest pijanym. Wskazówki minut i godzin są zamienione.

    Ze wzgórza rozpościerają się przepiękne widoki.  Na Nowy Sad i na Dunaj.

    _DSC3685
    _DSC3679
    _DSC3688
    _DSC3707
    _DSC3689
    _DSC3706
    _DSC3704
    _DSC3702

    Pomimo, że dwie wojny oszczędziły Nowy Sad , to podczas bombardowań NATO,  zostały zniszczone trzy mosty na Dunaju.

    Moim zdaniem Nowy Sad to miasteczko warte odwiedzenia.  Starówka nie jest za duża, ale kilka godzin minie, nie wiadomo kiedy. Nowy Sad jest nazywany serbskimi Atenami, twierdza natomiast Gibraltarem Dunaju. Może coś w tym jest 🙂

     

     

     

    Podróże
    Share

    BAŁKANY  / NOWY SAD  / PODRÓŻE  / SERBIA

    You might also like

    Przystanek w Meteorach
    Meteory i Lefkada czyli krótki wypad do Grecji
    MARZENIA SIĘ NIE SPEŁNIA, MARZENIA SIĘ REALIZUJE, CZYLI REJS PO FIORDACH MSC PREZIOSA

    Leave A Reply


    Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


    • FACEBOOK

      FACEBOOK
    • NAJNOWSZE WPISY

      • Przystanek w Meteorach
      • Meteory i Lefkada czyli krótki wypad do Grecji
      • MARZENIA SIĘ NIE SPEŁNIA, MARZENIA SIĘ REALIZUJE, CZYLI REJS PO FIORDACH MSC PREZIOSA
    • Najbardziej popularne

      • [Pomysł] Macedonia czyli Skopje i Ochryda
        [Pomysł] Macedonia czyli Skopje i Ochryda
      • Macedonia - Kanion Matka
        Macedonia - Kanion Matka
      • MADERA - PLAN PODRÓŻY
        MADERA - PLAN PODRÓŻY
    • Tagi

      Chaos (10) Fotoamatorka (3) Inspiracje (4) Podróże (73)
    • ARCHIWUM

    • KALENDARZ

      sierpień 2017
      P W Ś C P S N
       123456
      78910111213
      14151617181920
      21222324252627
      28293031  
      « lip   wrz »
    • NAJNOWESZE KOMENTARZE


      • KONTAKT
      Copyright © ineedatrip.pl

       

      Loading Comments...