Wczorajszy dzień mocno zaostrzył nasze apetyty na to, co chcielibyśmy zobaczyć dzisiaj. A oczekiwaliśmy kolejnego WOW. Wciąż wierzyliśmy, że to, co najpiękniejsze, jeszcze przed nami. A jakże. Jak rozpocząć dobrze dzień? Oczywiście pysznym śniadaniem w swoim hotelu. Pani, która nam je przyniosła, życzyła nam: smacznego! Tak, po polsku. Pomimo że czytałam o takich przypadkach w tym konkretnym hotelu, to mnie zatkało. Nawet nie porozmawiałyśmy, czego bardzo żałuję.
Lecce
Lecce nazywane „Florencją południa”. To zobowiązuje. Ulubione miasto miłośników sztuki, kościołów, pałaców, kamienic, placów i wąskich uliczek, uff 🙂 Jak w żadnym innym mieście, tutaj można przenieść się do innej epoki. Przepiękna architektura z dbałością o szczegóły w każdym calu. Ja jako laik byłam pod wrażeniem. M niekoniecznie. Wiem, że zdania są podzielone.
Z okna naszego pokoju mamy widok na Piazza Sant’Oronzo i od niego zaczynamy naszą wędrówkę. To serce życia towarzyskiego i turystycznego tego miasta. To tutaj znajdują się kawiarnie, które pękają w szwach do późnych godzin nocnych. Nazwa placu pochodzi od patrona miasta, który dumnie spogląda z kolumny (aktualnie w remoncie) na ruiny amfiteatru, zbudowane za czasów Imperium Rzymskiego.
Historia Lecce jest długa i sięga starożytności. Prawdopodobnie w tamtych czasach nie było miastem, lecz wioską zależną od okolicznych miast. Po podbiciu przez Rzymian w III w. p.n.e. zostało przeniesione i zaczęto je rozwijać. W II w. n.e. Cesarz Hadrian miasto ufortyfikował i podniósł jego rangę, budując amfiteatr i teatr. Amfiteatr już widzieliśmy. Na terenie teatru rzymskiego znajduje się muzeum (wstęp 3 euro). Muzeum jest niewielkie, można zobaczyć trochę eksponatów. Z racji wczesnej godziny, my akurat byliśmy sami 🙂
Od XV w. Lecce to jedno z najważniejszych miast w regionie i od tego momentu następuje rozkwit architektoniczny miasta, który możemy podziwiać do dzisiaj. Powstają mury miejskie, zamek i łuk triumfalny, który obecnie nosi nazwę Porta Napoli.
Pierwotnie istniały cztery bramy, które umożliwiały wjazd do miasta. Porta Napoli, która umożliwiała wjazd z drogi prowadzącej z ówczesnej stolicy Królestwa, czyli Neapolu. Porta Rudiae, która prowadziła ze starożytnego miasta Rudiae. Porta San Biagio, która pozwalała na wjazd z dróg pochodzących z Capo di Leuca. Porta San Martino, prowadzącej do morza lub San Cataldo. Przez lata i wraz ze zmianami przestrzennymi ta ostatnia brama się nie zachowała.
Jak w każdym większym włoskim mieście nie może braknąć Piazza del Duomo, czyli placu katedralnego 🙂 Jest to plac zamknięty z trzech stron, otoczony pałacami. Brak tutaj restauracji i kawiarni. Jest cicho i rozbrajająco spokojnie.
Kościołów w Lecce jest bez liku. Mogłabym tutaj wstawić pewnie dziesiątki zdjęć 🙂 Oczywiście najbardziej rozpoznawalną i najbardziej imponującą jest Basilica di Santa Croce. To symbol barokowej świetności tego miasta. Delikatne i szczegółowe rzeźby zdobią chyba każdy centymetr zewnętrznej elewacji.
Inne kościoły:
San Matteo
Santa Chiara
Santa Maria della Provvidenza
Bez dwóch zdań w Lecce jest wiele zabytków. Miłośnicy sztuki barokowej będą wniebowzięci a Ci, którzy się nie znają abo znają się trochę mniej, będą zachwyceni wpadając na te wszystkie place, zaułki i wąskie uliczki, które są po drodze 🙂
Lecce uznawane jest na jedno z najpiękniejszych miast południa Włoch. Gdzieś przed wyjazdem czytałam, że jest barokową pocztówką regionu. Tak, zgadzam się z tym całkowicie. Bogactwo i przepych mogą albo olśnić, albo przytłoczyć. Ja myślę, że warto odwiedzić to miasto i przekonać się samemu.
Grotta della Poesia
Grotta della Poesia naturalny basen, oddalony jest około 30 km od Lecce, czyli 30 minut jazdy samochodem. W lutym cała okolica wygląda jakby była wyludniona. Jeśli chciałabym przeżyć spokojną i prywatną kąpiel, to pora była idealna 🙂 Oprócz nas jest kilka par. Nie wchodzimy sobie zupełnie w drogę.
Grotta della Poesia jest częścią stanowiska archeologicznego. Na ścianach naukowcy odkryli inskrypcje pochodzenia mesapijskiego, łacińskiego i greckiego. Jaskinia była miejscem kultu bóstwa związanego z leczeniem chorób.
W języku greckim Posia to źródło wody. Prawdopodobnie stąd się wzięła nazwa.
Z grotą związana jest też legenda. Pewna Księżniczka uwielbiała się kąpać w jej czystych wodach. Jej piękno było inspiracją dla wieszczów, którzy zaczęli przybywać do miasteczka i pisać o niej wiersze. Stąd Grotta della Poesia.
Alberobello
Trulli niewielkie, bielone domki ze stożkowatym dachem, niespotykane zupełnie gdzie indziej. Są wizytówką Apulii i w tym mieście zachowało ich się najwięcej. To dla nich przybywa tutaj wielu turystów. Ja także. Jak tyko je zobaczyłam, chciałam to miasteczko zobaczyć. To był właściwie jedyny stały punkt podczas planowania naszej trasy. Jednak chyba zbyt wiele się spodziewałam.
W rzeczywistości to plątanina kilku uliczek wśród trulli, którymi można się przespacerować. Oczywiście, to miejsce jest unikalne i nie bez powodu wpisane na Listę Światowego dziedzictwa UNESCO. Nie można mu też odmówić bajkowości. Jedak magia tego miejsca pryska bardzo szybko. Tak było przynajmniej w moim przypadku 🙂
Geneza powstania trulli nie jest do końca wyjaśniona. Teorii jest kilka. Mnie najbardziej przekonuje, iż Królestwo Neapolu pobierało sowite podatki od każdego wybudowanego, murowanego domu. Mieszkańcy wpadli więc na pomysł jak ten haracz ominąć. Trulli budowane były z łupków wapiennych, bez zaprawy.
Wiele dachów zdobionych jest białymi symbolami, które miały przynieść pomyślność i ochronić przed złymi duchami.
Będąc w Alberobello warto pójść na któryś punkt widokowy. My udaliśmy się na ten przy kościele Chiesa di Santa Lucia. Drugi nieco poniżej w Belvedere Giardini Pub.
Czy kiedyś wrócę do Alberobello? Szczerze wątpię. To jedno z takich miejsc, które warto zobaczyć. Nasycić oczy innością i niepowtarzalnością i odjechać dalej, bez żalu. To oczywiście moja subiektywna opinia 🙂 Przekonajcie się sami.
Leave A Reply