Jest takie powiedzenie: „człowiek planuje a Bóg się śmieje” i tak właśnie wyglądał ten nasz dzień. Wypadkowa nieprzewidywalnej pogody i innych zdarzeń, na które wpływu nie mieliśmy. Niestety, nie udało nam się zobaczyć wszystkiego, co zaplanowałam. Jest powód żeby wrócić.
Eira do Serrado
Przewodnik mówił „najbardziej malowniczy punkt widokowy na wyspie” i „prowadzi pełna ostrych zakrętów i wąska droga”.
O ile to pierwsze bardzo mi się podobało, to drugie mniej. Droga rzeczywiście jest wąska i pełna zakrętów. Gramolimy się w żółwim tempie.
M skupiony na drodze, ja podziwiam widoki.
Samochód zostawiamy na parkingu przy sklepie z pamiątkami. Co ciekawe, znajduje się tutaj hotel. 4* Nocleg z takim widokiem, bomba, tylko ten dojazd. Nie wiem, czy codziennie chciałabym wjeżdżać pod tą górkę 😉
Do samego punktu widokowego prowadzą schody. Nie jest to ani droga długa, ani męcząca.
Widok na Curral das Freiras niewielką miejscowość, ukrytą w zagłębieniu przypominającym krater wulkanu, otoczoną górami rzeczywiście zachwyca.
W XIVI w. zakonnice uciekły do trudnodostępnej doliny przed francuskimi korsarzami, którzy plądrowali stolicę i stąd nazwa. Dolina Zakonnic.
W planach miałam zjechanie do tej sennej wioski, ale M chyba ten punkt pominął i nie zaznaczył.
Kolejnym naszym celem jest więc Pico do Ariero
Znów wpełzamy mozolnie pod górę. Zmienia się krajobraz. Drzewa ustępują zielonym trawom i kępom kosodrzewiny.
M widząc, jak mikra się męczy, staje na parkingu. Jak parking, to i punkt widokowy. Idziemy, ciekawe co można tutaj zobaczyć.
Curral das Freiras z innej perspektywy, jesteśmy wyżej.
Szczyty gór skąpane w chmurach. Nagle pojawia się tęcza. Jesteśmy tu sami. Wokoło cisza i spokój.
Lekkie podmuchy wiatru sprawiają, że promienie słońca nie są tak dokuczliwe. Bosko. Myślę, że zabawiliśmy tutaj dłużej, niż nam się wydawało.
Wracamy do samochodu. Chwilę jeszcze stoimy na tym parkingu. Ciszę czasami przerywa warkot silnika. Jakieś takie drobne samochody nas mijają, np.: fiat 500.
Myślę sobie, jak one dają radę, to nasza micra też musi. Ruszamy w stronę szczytu, podziwiając widoki za oknem.
Jak już myślę, że wyżej wjechać nie można, to okazuje się za zakrętem, że jednak można.
W pewnym momencie widzimy łańcuch przewieszony przez drogę. Już nie pamiętam czy to było rozwidlenie, czy dojechaliśmy do innej drogi. W pobliżu stoi jakiś samochód a przy nim chłopak. Podjeżdżamy. Pytam się, czy wie, co jest grane i czy ta droga będzie otwarta. Mówi, że nic nie wie. Sam ma dylemat.
M mówi, jedziemy w drugą stronę. Może nawigacja się przestawi. Szukam też na maps.me, ale nic nie mogę znaleźć.
Zawrócić nie ma gdzie. Nawigacja każe nam zjeżdżać więc tak robimy. Znów wjeżdżamy w las. Pogoda diametralnie się zmienia.
Słońce gdzieś zniknęło, otaczają nas mgły i pada deszcz.
Po powrocie, na jakieś ichniejszej stronie doczytałam, że mieli ją otworzyć 7 października, my byliśmy 9.
Ribeiro Frio
Te mgły i deszcz towarzyszą nam do Ribeiro Frio gdzie znajduje się kolejny nasz punkt Vereda dos Balcões
Zatrzymujemy się przy jakimś barze/kawiarni. Idziemy na kawę z nadzieją, że może przestanie padać. Nie przestało.
Uzbrojeni w kurtki przeciwdeszczowe wyruszamy na szlak. Oboje w adidasach. W pewnym momencie błoto sięga mi do kostek.
Mówię, że dalej nie idę. Nie mam innych butów. Oczywiście się kłócimy, że tak blisko a ja rezygnuję. M mówi, że idzie. Ok. Ja wracam do samochodu. Chwilę później dołącza do mnie M.
Powiedział, że zawrócił, bo ja zawróciłam. Niech mu będzie 🙂
Ponta do Garajau
Przez te „górki”, ten samochód, ten deszcz, te mgły wszystkiego mi się odechciało.
Jedziemy jeszcze na cypel Ponta do Garajau zobaczyć TĄ figurę Chrystusa. Cristo Rei został wzniesiony w 1927 r. i przypomina tego w Rio de Janeiro. Figura jak figura. Nic specjalnego, za to TE widoki.
Poniżej rozpościera się plaża, na którą można zjechać samochodem lub kolejką linową. Droga nas zniechęca. Kolejką, po przygodzie w Achadas Da Cruz, nie mamy zamiaru.
Bawimy tam chwilę i wracamy do naszego hotelu. Wieczorem wychodzimy pokręcić po naszej okolicy. Z całego spaceru mam dwa zdjęcia. M żadnego. Wzdłuż promenady molochy hotelowe w pierwszej, drugiej i kolejnych liniach. Parki rozrywki dla dzieci. Kawiarnie, bary i restauracje. Wszystko, co potrzebne urlopowiczom, którzy szukają odpoczynku.
Kilka słów na temat hotelu, który wybrałam na podstawie opinii. Mogłam go zmienić, w tak zwanym międzyczasie, ale opinie miał naprawdę dobre więc tego nie zrobiłam. Pokoje są z aneksem kuchennym i tarasem.
Zajeżdżamy do hotelu, witają nas marmury, na recepcji uśmiechy, odbieramy klucze i idziemy do pokoju. Trzecie piętro. Już po drodze, czuję się jakbym, cofnęła się do czasów PRL. Przypomina mi to hotel pracowniczy. Nieśmiało spoglądam przez drzwi. Uff, nie jest źle. Tylko czemu od ulicy i zaraz nad nią? Teraz jest hałas. Oj my to tu się raczej nie wyśpimy.
Kojarzy mi się, że na bank dopłacałam do pokoju od ogrodu i M mi przypomina, że przecież miały być dwa tarasy.
Rzucam plecak, łapię za telefon i szukam tej rezerwacji. Rzeczywiście.
Zostawiamy nasze toboły i idziemy na recepcję. Pokazuję swoją rezerwację i już nie ma uśmiechów 😉 Oczywiście śpiewka, że nie ma pokoi itd., itp. Sapie, stęka, zagląda w komputer i wyciąga spod lady klucze. 9 piętro. To raczej apartament. Dwa pokoje, od ogrodu. Tylko po co nam taki wielki.
Wracamy na recepcję, tłumaczę, że dla nas za wielki. Nie taki zamawiałam. Miły pan wzdycha, przewraca oczami, łait a mynyt, idzie do komputera. Ma jeszcze jeden pokój, ale jest nieposprzątany. Jak chcemy, to da nam klucz, jednak nie wie kiedy będzie gotowy. Bierzemy ten klucz, już trochę zrezygnowani i znów kierunek winda. Pokój na piątym piętrze.
I wiecie co, za trzecim razem dostałam pokój, który zamawiałam 🙂 Z dwoma tarasami. Jeden z widokiem na ocean i drugi na ogród. Pokój był w miarę ogarnięty, łazienka też. Na tarasie było trochę brudno.
Generalnie hotel ma pokoje z aneksem kuchennym, odremontowane. Wyposażenie w aneksie jest wystarczające. Z łazienkami gorzej. Pewnie te wyremontowane są na zdjęciach. Nam się trafiła taka trochę vintage.
Pisałam już, ja wolałbym zatrzymać się w jakiejś małej miejscowości z duszą niż tutaj ale co kto woli.
Mapa z dzisiejszego dnia.
Leave A Reply