Dwie miarki tęsknoty za lataniem, szczypta spontaniczności i kilka klików. Tyle przyczyniło się do naszej podróży, do Grecji. Ten plan miałam już w głowie dawno temu. Można powiedzieć, że dojrzewał latami. Koncept tak długo zalegał w mojej głowie, że aż w końcu stał się taki natrętny, jak nigdy wcześniej. Cóż było robić. Bilety wcale nie były najtańsze, ale to był ten czas. Albo teraz, albo nigdy. Znacie to?
Plan był następujący:
– lot do Salonik (po południu 20.09.2022),
– wynajęcie samochodu na lotnisku (nie bez problemów),
– 1 noc blisko klasztorów (Kalambaka),
– 3 noce Lefkada (Agios Nikitas),
– 1 noc Saloniki (lot wieczorem 25.09.2022), oddanie auta i następnego dnia eksploracja miasta.
Hotele
W Meteorach od razu wiedziałam, jaki chcę mieć hotel. Z widokiem na góry 🙂 Zarezerwowałam Meteora Hotel at Kastraki. To był strzał w dziesiątkę. Od razu sobie wymyśliłam, że muszę obejrzeć wschód słońca, bo na zachód nie zostaniemy. Prognoza była mało optymistyczna, ale o tym będzie później.
Długo się zastanawiałam nad hotelem na wyspie. Początkowo miałam zarezerwowany nocleg w Nydri, potem w Vassiliki aż w końcu po konsultacjach z jedną dobrą duszyczką wynajęłam hotel w Agios Nikitas. Czy to był dobry wybór? Dla mnie było ok, ale my byliśmy tam tylko wieczorem. Nigdy tam nie jedliśmy. Spaliśmy na uboczu, w hotelu Santa Maria Hotel. Chciałam wynająć pokój z widokiem. Specjalnie dopłaciłam. Widok był, niekoniecznie taki jaki sobie wymyśliłam. Z tarasu przy stołówce widok bardziej mi pasował. W naszym pokoju był trochę słabszy. Tak naprawdę za późno wzięłam się za rezerwowanie hoteli. Wszystkie lepsze miejscówki były już zajęte. Lepszym wyborem byłyby hotele przy wejściu na deptak. Tak mi się wydaje. Nie jest jeszcze tak głośno, ale jednak bliżej.
W Salonikach nasz hotel był najsłabszy – Q Luxury Rooms. Właściwie to całe piętro podzielone na mieszkania/pokoje. Wszystko było słychać, co działo się u sąsiadów. Nam się trafiła kawalerka bez okna. Wystrój nowoczesny. Dzielnica ok. Szwendaliśmy się tam późno w poszukiwaniu jedzenia. Bisko do lotniskowego busa. W ogóle to wszędzie chodziliśmy na nogach.
Lotnisko
Dojazd z/na lotnisko autobusem, linia 01. Z hali przylotów należy się kierować na parkingi. W kiosku przy przystanku można kupić bilety. Cena 1,8e. Proponuję od razu nabyć na powrót, bo nigdzie na mieście nie mogliśmy ich kupić. W autobusie jest automat. Przyjmuje tylko monety i nie wydaje reszty.
Samochód
Samochód wypożyczyliśmy w polecanej na jednym forum wypożyczalni Ride and Drive. Dostałam maila, że ktoś będzie na nas czekał z tabliczką, z naszym nazwiskiem na hali przylotów. Nikogo nie było. Po telefonie okazało się, że ktoś będzie od nich na parkingu nr 5. Poszliśmy na ten parking i czekaliśmy jakiś czas, miotając się trochę, aż ktoś podjedzie. Trochę to niepoważne.
Zawieźli nas do wypożyczalni i po zdaniu auta odwieźli na lotnisko. Gratis.
Chcieliśmy auto klasy C i trafił nam się stary model hyundaia. Miał już przejechane 165 czy 180 tys. km. Takim starym autem to dawno nie jeździliśmy. Fakt faktem, że 1200 km przejechaliśmy bez żadnych komplikacji.
Przy oddaniu człowiek sprawdzał chyba wszystko. Miałam wrażenie, że zaraz nam coś wynajdzie i będziemy musieli dopłacić, ale w końcu powiedział, że jest ok.
Wzięliśmy pełne ubezpieczenie.
Droga do Meteorów i na Lefkadę jest dosyć szybka. Po wyjeździe z Salonik jedziemy autostradą, z której zjeżdżamy
dopiero ok. 50 km przed Meteorami. W drodze na wyspę zjeżdżamy z autostrady jakieś 80 km przed i przejeżdżamy tunelem pod wodą.
Droga powrotna zajęła nam ok. 5 godzin, z krótkimi przystankami w WC.
Stan nowych autostrad bardzo dobry, plusem jest WC na każdym parkingu. Na tych starszych różnie bywa, za to są tańsze. Koszt przejazdów waha się od 1,20 do 3,15 euro za odcinek.
Na wyspie główne drogi nie różnią się znacznie od naszych. Natomiast wszystkie pozostałe, szczególnie dojazdy do plaż, są strome i wąskie. Trzeba mieć naprawdę spore umiejętności i mocne nerwy. Na fotelu pasażera również 🙂
Pogoda
W górach pogoda nie była wymarzona, ale klasztory robią wrażenie nawet w pochmurny dzień. Naprawdę, to miejsca magiczne. Oczywiście, że chciałabym żeby świeciło słońce. Cieszyłam się, że nie padało. Tłum może odbiera temu miejscu mistyczności.
Na wyspie pełne słońce, ale trochę wiało. Wieczorami było mi chłodno, ale ja zmarzluch jestem 🙂
W Salonikach ciepło i słonecznie.
Dużo czytałam, że nie ma w tym mieście nic ciekawego i najlepiej jak najszybciej z niego uciekać. No cóż, greckie miasta są specyficzne. Można znaleźć w nich starożytne perełki i to lubię. Reszta bez szału.
Leave A Reply